Konrad Siemienkiewicz rezygnuje z funkcji dyrektora MOSiR w Ełku

Konrad Siemienkiewicz: Przez życie idziemy pewną drogą. Mijamy różne zakręty i skrzyżowania. Czasem gdzieś przystaniemy i zastanawiamy się – pójść dalej prosto, czy skręcić. Właśnie doszedłem do miejsca, w którym ktoś zaproponował mi bym skręcił. I tak zrobiłem. Odchodzę po pięciu latach. To był bardzo dobry czas. Nie zamieniłbym tego doświadczenia na nic innego.

 

– Dobiega końca czas, w jakim piastował Pan funkcję dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Ełku. Długo to trwało?

– 18 marca minie 5 lat, odkąd zostałem zatrudniony na stanowisku dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Ełku. Formalnie pozostaję dyrektorem do 30 kwietnia. Wtedy mija mój okres wypowiedzenia i od 1 maja zaczynam nową przygodę.

 

– Jaki to był czas?

– To był bardzo dobry czas. Zwłaszcza patrząc na ludzi, z którymi miałem przyjemność pracować. Tutaj, w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Ełku panuje bardzo dobra atmosfera. Miałem świetnych współpracowników, bardzo dobrych fachowców. To są wspaniali ludzie oddani tej pracy.

 

– A w Pana doświadczenie pracownicy z MOSiR-u wnieśli coś, co przyda się w dalszej pracy?

– Jasne, że tak. To ludzie otwarci, którzy chętnie dzielili się ze mną swoim doświadczeniem. Nie ma co ukrywać, do tej pracy przyszedłem zielony, jak trawa na boisku, niewiele wiedząc tak naprawdę o specyfice jednostki. Dzięki tym ludziom, dzięki pracownikom, mogłem bardzo szybko tę wiedzę nabyć. Muszę podkreślić jedną, istotną rzecz – przez 5 lat, nauczyłem się zdecydowanie więcej, niż przez kilkanaście lat pracy w innych jednostkach. Czas spędzony w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji to ogromna porcja doświadczenia, które mam nadzieję, będę mógł teraz wykorzystywać w dalszej swojej karierze. Nie zamieniłbym tego czasu na nic innego. To była naprawdę najlepsza szkoła życia.

 

– W wielu wydarzeniach organizowanych przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Ełku brał Pan udział w podwójnej roli: jako organizator i jako uczestnik, zawodnik. Ciężko było to pogodzić ze sobą?

– Cieszę się, że słyszę to pytanie. Do pewnego momentu nie było to trudne. Zastanawiałem się, jak miałbym podsumować te 5 lat właśnie w kontekście wydarzeń i myślę, że udało się nam dużo zrobić. Wiele imprez, jak np. Zorientuj się na Ełk, rozwinęliśmy tak, że z kameralnego wydarzenia stało się ono na tyle duże, że w każdej rundzie uczestniczy kilkaset osób. Na początku, kiedy byliśmy w stanie „ogarnąć” taką imprezę samodzielnie, to znaczy: biuro zawodów, pomiar czasu i zapisy, miałem okazję również startować i chętnie z tej okazji korzystałem. Później, niestety, stało się to już niemożliwe, ponieważ moja praca była potrzebna również w biurze zawodów. To, że mogłem nasze wydarzenia oglądać z perspektywy zarówno organizatora, jak i uczestnika, było cennym doświadczeniem.

 

– Ostatnie 5 lat to również wzrost aktywności sportowej, której nie da się nie zauważyć wśród ełczan. Ma Pan poczucie, że w jakimś stopniu przyczynił się do tego, by podnieść mieszkańców miasta z przysłowiowej kanapy?

– Myślę, że tak, chociaż tendencję do wzrostu zainteresowania aktywnością sportową widać w całym kraju. My staraliśmy się zachęcać ełczan do udziału w organizowanych przez nas wydarzeniach. Stworzyliśmy imprezy skierowane do rodzin. Zauważyliśmy, że coraz większą grupę stanowią dzieci. Z myślą o nich powstał między innymi Fit Kid, na który już teraz serdecznie zapraszam. Atmosfera, jaka panuje podczas naszych imprez jest niesamowita. Ludzie spotykają się na zawodach nie tylko po to, by rywalizować ze sobą, ale też by po prostu spędzić ze sobą czas.

 

– Które wydarzenie było najbliższe Pana sercu, jako zawodnikowi?

– Od początku podkreślałem, że najbliższe memu sercu jest Zorientuj się na Ełk. Ono podbiło moje serce najbardziej chyba ze względu na łączenie w sobie elementu strategii z typową sportową rywalizacją. Trasę biegu trzeba najpierw zaplanować tak, by wszystkie punkty lub jak największą ich liczbę znaleźć, a potem już tylko biec i zdrowo rywalizować o jak najlepszy wynik.

 

– A jako organizator którą imprezę będzie Pan najmilej wspominał?

– Myślę, że też będzie to Zorientuj się na Ełk. Chociaż bardzo lubiłem również pracę przy bliźniaczym wydarzeniu – Ełckiej Zmarzlinie. Było to ciężkie i wymagające zajęcie, ale dające bardzo dużo satysfakcji.

 

– Jest wydarzenie, które okazało się zaskoczeniem, gdy miał Pan okazję zmierzyć się z nim jako organizator, a wcześniej poznać jedynie z perspektywy obserwatora?

– Zanim zostałem dyrektorem, zastanawiałem się wielokrotnie, w czym tkwi fenomen Mazurskich Zawodów Balonowych. Dopiero, gdy zobaczyłem je od środka jako organizator zrozumiałem, że ta impreza była, jest i być powinna na ełckim niebie. Jest to naprawdę świetnie zorganizowany projekt. Praca niezwykle ciężka, ale przynosząca niesamowitą satysfakcję.

 

– A które z wydarzeń było największym wyzwaniem logistycznym pod względem organizacyjnym?

– Do organizacji wydarzeń zawsze podchodziliśmy zadaniowo. Dzieliliśmy się obowiązkami. Każdy wiedział, co ma zrobić i za co odpowiada. Po każdej imprezie, niezależnie od tego, czy jest to nowy projekt czy istnieje już od wielu lat, siadaliśmy i omawialiśmy ją. Zawsze zastanawialiśmy się, co można byłoby zrobić lepiej. W minionym roku odrobinę kłopotu organizacyjnego sprawił nam Ełcki Półmaraton. Główna ulica miasta była w remoncie. Musieliśmy zupełnie zmienić trasę i pobiec w drugą stronę, zapętlając półmaraton aż do czterech okrążeń.

 

– Obserwując wydarzenia organizowane przez MOSiR mam wrażenia, że największy i najbardziej spektakularny wzrost zainteresowania zanotowało na swoim koncie wielokrotnie już wspominane Zorientuj się na Ełk. Jak jest w rzeczywistości?

– To poszło lawinowo. Pamiętam pierwszy sezon w roku 2015 i organizowaną przez nas ostatnią, czwartą rundę, podsumowującą cały cykl. Było to smutne podsumowanie z udziałem kilkunastu uczestników. Zaczęliśmy się wówczas zastanawiać, jak nadać tempa imprezie, by zaczęła ona żyć i się rozwijać. Efekt jest taki, że w ciągu pięciu lat Zorientuj się na Ełk rozrosło się do gigantycznych rozmiarów. W ubiegłym roku nie musieliśmy już jej nawet szczególnie promować. Zgłoszenia uczestników w niesamowitym tempie wypełniały listy startujących.

 

– Spodziewał się Pan tak szybkiego wzrostu popularności tego wydarzenia?

– Na pewno na niego liczyłem i chciałem, by ta impreza się rozrosła, bo od początku podbiła moje serce.

 

Na koniec przygody zawodowej z ełckim MOSiR-em pozostaje jakiś niedosyt?

– Jakiś niedosyt zawsze będzie.

 

– Zrobił już Pan takie podsumowanie?

– W zasadzie tak. Pięć lat minęło bardzo szybko. Udało się nam wspólnie wprowadzić parę zmian w funkcjonowaniu ośrodka – wprowadziliśmy kartę Aktywny Ełk, która umożliwia korzystanie z usług nie tylko na pływalni, ale również na kortach tenisowych, lodowisku i na siłowni. Rozwinęliśmy istniejące wydarzenia, reaktywowaliśmy Ełcką Ligę Pływacką, nawiązaliśmy współpracę z nowymi partnerami – Fundacją Runmageddon, Akademią 2012 Wojtka Kowalewskiego czy Szkołą Walki THOR, która będzie organizatorem marcowej gali sportów walki. Mam poczucie spełnienia i dobrze wykonanej pracy.

 

– Skoro tak miłe wrażenia wynosi Pan z tej pracy i podchodził do niej z taką pasją, dlaczego postanowił Pan z niej zrezygnować?

– Pytanie jest trudne. Czytałem kiedyś jedną z książek Bear’a, w której cytuje on swoją babcię. Babcia Bear’a powiedziała mu kiedyś tak: „Jeśli w twoim kierunku toczy się piłka, to ją złap, bo możesz nie dostać drugiej szansy”. Taka piłka przytoczyła się w moim kierunku, a ja postanowiłem ją złapać.

 

– W Pana opinii: W jakim stanie pozostawia Pan Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Ełku?

– W dobrym. Myślę jednak, że prędzej na to pytanie odpowiedzieliby moi współpracownicy.

 

– Swoje dalsze losy wiąże pan z Ełkiem?

– Na razie zostaję w Ełku. Tu mieszkam.

 

– Jaką osobę widzi Pan na stanowisku, z którym lada moment Pan się pożegna?

– Rozsądną i spokojną. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji musi umieć panować nad emocjami. Musi też szybko się uczyć. Ogrom wiedzy, jaką trzeba zdobyć by sprawnie poruszać się w materii zarządzania tak dużą jednostką jest niesamowity. Powinien też być asertywny. To bardzo ważne w tej pracy.

 

– Ma Pan jakieś rady dla swojego następcy?

– Uczyć się, korzystać z możliwości ciągłego doskonalenia swojego warsztatu pracy poprzez udział w szkoleniach, nie bać się pytać innych dyrektorów o radę, czerpać z ich doświadczenia i słuchać ludzi. Zwłaszcza swoich współpracowników, którzy znają MOSiR od podszewki.

 

– To jeszcze proszę zdradzić, skąd u osoby związanej z matematyką i reprezentującą umysły ścisłe wzięła się sportowa pasja?

– Sportem interesowałem się od dziecka. Jako nastolatek trenowałem karate. Obecnie biegam i ćwiczę na siłowni. Każdy człowiek wie co to jest trójkąt równoboczny, ale nie każdy wie, że symbolizuje on harmonię pomiędzy duchem, ciałem i umysłem. Dla mnie matematyka i sport mają więcej cech wspólnych niż różnic. Trening umysłu i ciała jest do siebie bardzo podobny. W jeden i drugi trzeba wkładać mnóstwo wysiłku aby osiągać wyniki.

 

14 odpowiedzi na “Konrad Siemienkiewicz rezygnuje z funkcji dyrektora MOSiR w Ełku”

  1. Jola pisze:

    Szkoda. ale takie zycie bywa

  2. Smutek pisze:

    Siemienkiewicz odchodzi, Werla zostaje. Dwie złe wiadomości w jeden dzień.

  3. Adam pisze:

    Teraz kolej na prezesa Promedici, strefy wspólnoty mieszkaniowej czy wodociągów. Ten pierwszy doprowadzi naszą służbę zdrowia do upadku. Katastrofa blisko.

  4. . WMal. pisze:

    Panie Dyrektorze współpracą była tragiczna. Podjął Pan słuszna decyzję. 50%pracownikow leczy się u psychiatry. Wiemy to tam pracują nasze dzieci.

  5. Marian pisze:

    Boże co się dzieje w tym Ełku? Taki fajny prezydent i wszyscy go opuszczają.

  6. Wojtek pisze:

    Jak otrzymał lepsze warunki pracy to się nie dziwie ze odchodzi.

  7. Adam pisze:

    Marian, lubicie się z tym Panem.

  8. Wiocha pisze:

    Dyrektor muzeum – odszedł. Dyrektor techoparku – odszedł.
    Dyrektor MOSiR – odszedł.
    Tomasz Andrukiewicz – został. 4 razy pech.

  9. Kto trzęsie dupą pisze:

    Panie Andrukiewicz a parowóz się znalazł? Stoi już na dworcu kolejki? NIK Panu odpuścił?

  10. Jolka pisze:

    Prezio to przedszkolak ani żony ani obiecanych dzieci tylko zabawki mu w głowie to kolejka to piaskownica.. To. Park linowy a młodzi uciekli miasto liczy 46 tys mieszkańców. O się trafił spec.

  11. Ludwik pisze:

    fantastyczny wywiad

  12. Joanna pisze:

    Nikt w tym mieście nie wytrzyma chyba że będzie się odwdzięczał.

  13. Dobry doradca pisze:

    Dobra rada dla natępcy/następczyni. Nie kazać pracować radnemu i nie podwyższać opłat za tory płwackie, ani pracownikowi, ani nikomu innemu. Niech oni podwyższają rodzicom, a im nie podwyższać. Podatnik ełcki wszakzamożny, więc dołoży. Pięć lat w spokoju, a potem jakiś konkursik i spokojnie na inną posadkę.

  14. Nastawniczy pisze:

    Kto ma w głowie olej ten idzie na kolej

Powiat Ełcki Konkurs z wiedzy prawnej
Uczniowie z ełckich szkół ponadpodstawowych wzięli udział w...
Powiat Ełcki XIII Wyścigi Smoczych Łodzi
Starostwo Powiatowe w Ełku zachęca do zgłaszania drużyn na XIII...
Powiat Ełcki Informator ósmoklasisty na rok szkolny 2025/2026
Drodzy Ósmoklasiści, przygotowaliśmy INFORMATOR, który...
Powiat Ełcki Biblioteki szkolne z dofinansowaniem
Powiat Ełcki otrzymał 28 tysięcy złotych w ramach...
Prawa autorskie © dm.elk.pl 2015