Na odpady budowlane ukryte w ziemi natrafiła ekipa robotników pracujących przy budowie trasy Rail Baltica. Właścicielem gruntu jest miasto Ełk i to właśnie ełcki samorząd zadbać ma o uprzątnięcie terenu, na którym realizowana jest inwestycja. Koszt tego przedsięwzięcia jest niebagatelny. Na usunięcie odpadów trzeba bowiem wydać aż 2 mln zł.
Problem odpadów budowlanych ukrytych w ziemi na trasie planowanej linii Rail Baltica poruszony został na wrześniowych obradach Rady Miasta Ełku. Szacunkowy koszt usunięcia ich wynosi ok. 2 mln zł i o tę kwotę zmienia plan wydatków w tegorocznym budżecie miasta. Zgodnie z prawem obowiązek usunięcia odpadów leży po stronie właściciela terenu, na którym one się znajdują.
Wyjaśniając wątpliwości radnych odnośnie zasadności wydania 2 mln zł na usunięcie odpadów, naczelnik Wydziału Mienia Komunalnego Urzędu Miasta Ełku Cezary Winkler powiedział, że przeprowadzone wcześniej badania geologiczne zrealizowane przez wykonawcę inwestycji, nie wykazały ukrytych pod powierzchnią ziemi odpadów.
– Odwiert jest przed tym miejscem, kolejny odwiert jest za tym miejscem – mówił podczas obrad Rady Miasta Ełku Cezary Winkler. – Mamy informacje od projektantów, stwierdza to inwestor, że odwierty potwierdzały, iż grunt jest jednorodny. W związku z tym nie było podstaw do tego, by dokonać większej ilości odwiertów. Ten teren to jest nowy ślad ul. Towarowej i my, jako miasto, staniemy się właścicielem tej drogi.
O które miejsce dokładnie chodzi ?
Zdjęcie sugeruje miejsce na wysokości giełdy.
Komin ciepłowni świadczy o miejscu składowiska.
Tam zawsze było pełno gruzu odkąd sięgam pamięcią, a mieszkam w Ełku od urodzenia. Później dodano ziemi. Z biegiem lat zarosło.