Dwie kadencje – tyle według zapowiadanych przez PiS zmian w ordynacji wyborczej prezydenci miast, burmistrzowie i wójtowie będą mogli piastować swoje urzędy. Służyć to ma zapobieganiu tworzenia się lokalnych układów władzy. Zaproponowane zmiany mogą wejść w życie już przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi.
O komentarz poprosiliśmy Tomasza Andrukiewicza, prezydenta Ełku, który na czele samorządu stoi już trzecią kadencję.
– Pierwsze cztery lata to czas przyswajania wiedzy i zdobywania umiejętności – mówi prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz. – Druga kadencja to możliwość wdrażania i realizowania pewnych rozwiązań. Dwie kadencje 4-letnie to trochę mało czasu, by zrobić dla miasta coś dobrego. Prawo budżetowe ogranicza działania samorządów i na realizację inwestycji potrzeba wielu lat. W tym przypadku, by wykazać się na stanowisku prezydenta, wójta, czy burmistrza potrzeba co najmniej 10 lat. Takie ograniczenie kadencyjności jest, moim zdaniem, zupełnie niepotrzebne. To, czy ktoś dobrze zarządza samorządem, oceniają mieszkańcy przy okazji kolejnych wyborów. Przeciwdziałaniu patologiom w samorządach służyć powinny odpowiednie instrumenty prawne, a takim jest referendum odwołania wójta, burmistrza, czy prezydenta.
O to, jak patrzą na propozycję zmian w ordynacji wyborczej i ograniczenie kadencyjności zapytaliśmy ełckich radnych.
Robert Klimowicz, Dobro Wspólne:
Ustawowe ograniczenie kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, moim zdaniem, nie jest dobrym pomysłem, którego realizacja w wielu przypadkach może skończyć się z poważną szkodą dla naszych samorządów. W dzisiejszych czasach rodzi to bowiem uzasadnione obawy, iż do samorządów trafią ludzie przypadkowi, kompletnie do tego nieprzygotowani. Czas nauki, zbierania doświadczenia, poznawania realiów sprawowania władzy może okazać się nie tylko czasem straconym dla danego miasta, czy miasteczka, czasem, którego nie da się potem odzyskać, ale także okresem, w którym zaprzepaści się dotychczasowe osiągnięcia. W zarządzaniu samorządem niezwykle ważne jest doświadczenie, dzięki któremu potrafi rozwiązywać się nawet najtrudniejsze problemy swoich mieszkańców. To mieszkańcy danego samorządu powinni decydować, czy są zadowoleni ze swojego włodarza, czy też nie. Czy potrafił pomóc im w ich codziennych sprawach. Nie powinno się zatem ograniczać ludziom możliwości wyboru.
Ireneusz Dzienisiewicz, Łączy nas Ełk:
Tak, ograniczenie kadencyjności powinno jak najbardziej zaistnieć. Pomysł ten popieram już od dawna. Trzeba jednak szanować prawo i nie działać wstecz. Reguły powinny być jasno określone, a dwukadencyjność obowiązywać dopiero od momentu wprowadzenia zmian. W obecnym systemie zbyt dużą władzę oddajemy wójtom, burmistrzom i prezydentom. W efekcie miasta zarządzane są praktycznie jednoosobowo. Chciałbym rozmawiać również o zmianach w ustawie o samorządności, nie samej ordynacji wyborczej. Zmiany powinny pójść dalej, niż samo ograniczenie ilości kadencji. Rola radnych i prezydenta powinna być zrównoważona. Dzisiaj im mniejszy samorząd, tym bardziej uzależniony jest on od jednego człowieka. Jedna osoba niejednokrotnie jest panem życia i śmierci dla mieszkańców, ponieważ ma duże wpływy np. na zatrudnienie osób z samorządu i ich rodzin. W wielu miejscach na świecie kadencyjność organów wykonawczych funkcjonuje i ma się całkiem nieźle. Ktoś przychodzi, jak najlepiej robi swoje i odchodzi, a miejsce zajmuje kolejna osoba. Jest wiele funkcji i stanowisk, które mogą obejmować włodarze po upływie ich kadencji. Chęć dalszego funkcjonowania zawodowego będzie motywacją do tego, by obowiązki i zadania prezydenta, wójta i burmistrza wypełniać jak najlepiej do samego końca kadencji.
Michał Tyszkiewicz, radny niezrzeszony:
Dwukadencyjność to całkiem dobry pomysł. Wszyscy wiemy, że w wielu miejscach w naszym kraju funkcjonuje mnóstwo układów i układzików. To mocny argument za wprowadzeniem kadencyjności. Sądzę jednak, że kadencje wtedy powinny być pięcioletnie. Ograniczyłoby to także koszty przeprowadzania wyborów samorządowych. Dwukadencyjność „przewietrzy” samorządy, ale też wpłynie na ogólnopolską politykę, bo prezydenci, burmistrzowie, czy wójtowie, mający za sobą dwie kadencje będą potem szli wyżej ze swoimi kompetencjami i doświadczeniem. Mam wątpliwości co do wykluczenia w nadchodzących wyborach samorządowców, którzy mają już za sobą dwie kadencje czy nawet więcej.
em
Strach w oczach już widać …. Najlepiej 15 kadencji.
Jeżeli uważam, że ktoś się nie nadaje to na niego nie głosuję! Dlaczego ludzie nie mają prawa o tym decydować? To może od razu bez zawracania głowy ogłaszajcie kto będzie prezydentem na najbliższe dwie kadencje i nie udawajcie, że są wybory. Tak jak w PRL-u. Będzie taniej i na pewno spokojniej, bo nie będzie tego całego wyborczego szamba.
Strach w dobrze wspólnym, nie na rękę im nowa ordynacja i proponowane zapisy. Kadencyjność nie jest zła, a mówienie, że 2 kadencje to za mało czasu na to by zrobić coś dobrego, to chyba nieporozumienie.
Ile lat już rządzą? Układ za układem. Dobrze mowi dzienisiewcz, pan zycia i smierci.
Zdecydowanie tak: aby zapobiec sytuacji gdzie organ wykonawczy dysponuje potężnym instrumentem wpływu na mieszkańców, a także radnych, którzy stają się od niego zależni.
Zdecydowanie NIE,sam fakt ,że nasz prezydent otrzymał ponad 70% poparcia o czymś świadczy.Jako obywatel mam prawo wyboru.Najwięcej krzyczą ci co próbują dopchać się do korytka i są w pełni świadomi ,że w inny sposób tego nie osiągną.Ludzie nie są ograniczeni umysłowo .
Zdecydowanie tak od momentu wprowadzenia zmian ale w żadnym wypadku nie powinno działać wstecz.Powinno dotyczyć również posłów i senatorów!
Przypomnijcie sobie ostatnie wybory. Jaki procent głosów zdobyli obaj panowie, którzy w niniejszym artykule krzyczą, że są na tak. To dla nich jedyna szansa, aby dopchać się na stołek. To ludzie powinni decydować, a nie jakieś sztuczki.
Zastanawiającym jest fakt , że dwykadencyjności obawiają się panowie z Dobra Wspólnego którym nie zależy na wspólnym dobrze mieszkańców .
Niektórzy z tego wywiadu zostaną zapewne po wprowadzeniu dobrej zmiany tylko historią. Nieśmiertelne zdanie Lorda Actona (1887): „Każda władza deprawuje, władza absolutna deprawuje absolutnie”. Im większa władza, tym więcej pochlebców, co szczególnie oddziałuje na słabsze charaktery i ludzi z manią wielkości.
Ciekawe, czy wszyscy piszący na tak zdają sobie sprawę, że są za ograniczeniem demokracji?
A co na to konstytucja Panowie Radni! Obecne zapisy nie ograniczają prawa czynnego i biernego obywateli. Chyba, że partia Pana Tyszkiewicza PIS ma już większość do zmiany Ustawy Zasadniczej?!?!?!
Opuszczanie ugrupowania z którego się startowało w trakcie kadencji powinno wiązać się z utratą mandatu.
Uważam że to jest jedyny dobry pomysł PIS, ale fakt powinna dwukadencyjność obowiązywać na wszystkich szczeblach władzy zaczynając od gmin, powiatów, województw a kończąc na posłach i senatorach … jeśli coś wprowadzamy to wprowadzajmy to wszystkim…a nie wybieramy lepszych i gorszych…obecna władza na pewno się obawia bo jeśli ktoś był kilkanaście kadencji włodarzem to co będzie robić… ciężko jest zrezygnować z władzy…pamiętajmy że za każdym prezydentem, wójtem czy burmistrzem stoją LUDZIE i to oni wykonują najgorszą – papierkową robotę…ludzie w urzędzie się nie zmienią !!!