13. dzień października, 13 miejsce na liście – Wierzy Pan w trzynastkę pechową, czy może przynosi ona Panu szczęście?

– Nie wierzę w przesądy, chociaż „Trzynastka” zawsze była w moim życiu szczęśliwa. Trzynastego moi rodzice brali ślub, trzynastego prawie się urodziłem, w dzienniku zawsze miałem numer trzynasty. Był to więc numer szczęśliwy.

– Trzymał Pan kciuki za trzynasty numer również na liście wyborczej?

– Myślę, że jest to bardzo dobre miejsce. Według mnie nie tyle liczy się miejsce na liście, co człowiek na nim. Mam nadzieję, że wyborcy pozytywnie odbierają moją osobę.

– Jednak wydaje się być miejscem dość odległym. Ciężko będzie przekonać wyborców, by przebrnęli przez wcześniejsze nazwiska i zatrzymali się właśnie przy trzynastym?

– Nie jest to łatwe. Wiadomo, że ci, którzy są z przodu mogą mieć trochę łatwiej. Ale moje doświadczenie pokazuje, że gdy ludzie przekonają się do mojej osoby, odnajdą mnie na 13 miejscu.

– A jak grono osób jeszcze nieprzekonanych planuje pan zachęcić do szukania na liście wyborczej Prawa i Sprawiedliwości tego 13. miejsca?

– Mam nadzieję przekonać ich tym, jaki jestem. Tym, czym żyję i czym się zajmuję. Nie robię wielkiej kampanii, bo to nie o to tu chodzi. Pracuję codziennie być dobrym człowiekiem, pomagać innym ludziom. To procentuje.

– To, że na co dzień funkcjonuje Pan w małej społeczności, jaką są Chełchy, pomaga w budowaniu relacji z mieszkańcami regionu, którzy 13 października zadecydują o tym, kto przez najbliższe lata będzie reprezentował ich w polskim Parlamencie?

– Szkoła w Chełchach jest znaczącą częścią mojej codziennej działalności. Praca tu jest tym, co kocham od kilkunastu lat. Dzieci, ich rodzice i cała społeczność są dla mnie bardzo bliscy. To, jakie relacje nawiązują się w takich grupach i w jaki sposób zostają one nawiązane, rozwijane i podtrzymywane, można wykorzystać jako doświadczenie w spotkaniach z mieszkańcami okręgu, z którego startuję do parlamentu. Codzienne relacje ze społecznością szkolną pokazują mi jakim powinienem być człowiekiem, kim powinienem być i co powinienem robić. Rozmawiam z tymi ludźmi, widzę ich potrzeby, oczekiwania i na co dzień staram się odpowiadać na nie. Poza tym od lat jestem Samorządowcem. Znam problemy z jakimi borykają się ludzie zarówno z miasta jak też z terenu powiatu. Myślę, że podobne sprawy nurtują mieszkańców całego naszego regionu.

– Jeśli więc ta trzynastka przyniesie Panu szczęście, to z jakimi zadaniami planuje Pan zmierzyć się jako Parlamentarzysta RP? W jakich komisjach i w jakich kierunkach realizowałby się Karol Marchel z poselskim mandatem?

– O ile będzie to ode mnie zależało – a mam nadzieję, że tak będzie – widzę siebie przede wszystkim w komisjach dotyczących edukacji, zdrowia, rodziny, pomocy społecznej i rozwoju regionalnego. Szczególnie zależy mi na naszej ścianie wschodniej, którą trzeba wspierać i rozwijać, aby zniwelować różnice miedzy nami i resztą kraju. Będę dążył, by w naszym województwie żyło się dostatnio i z poszanowaniem godności każdego człowieka.

– Odliczamy kolejne dni do wyborów. Na co Pan będzie się nastawiał w tym okresie kampanii?

– Przede wszystkim będę nastawiał się na spotkania z ludźmi. Chcę rozmawiać, słuchać, odpowiadać na pytania i rozwiewać ich wątpliwości.

– Nie będzie to więc kampania plakatowo-banerowa?

– Trochę banerów będzie. One muszą być, żeby ludzie dowiedzieli się, że kandyduję. Ale nie jest ona głównym elementem mojej kampanii.

– A social media, o których słyszy się ostatnio zarówno wiele dobrego, jak i złego – Przydadzą się w kampanii?

– Tak, oczywiście. Każdy kanał dotarcia do ludzi i porozumiewania się z nimi jest potrzebny. Jak wiemy szczególnie młodzi funkcjonują w obrębie Internetu. Do nich także chciałbym dotrzeć i nawiązać relację.

– Szkoła w Chełchach dużą wagę kładzie na wychowanie patriotyczne. Przy okazji wyborów uświadamia Pan młodych ludzi, że udział w nich jest obowiązkiem, a może przywilejem każdego Polaka?

– O tym mówimy i tego uczymy. Oczywiście nasi uczniowie jeszcze nie głosują, oni wyborcami będą za kilka lat. Ale myślę, że sam fakt, iż odwiedził ich Prezydent RP Andrzej Duda było solidną lekcją życia społecznego. Spotkali się z kimś, kto został demokratycznie wybrany w wyborach powszechnych i zobaczyli, jak ważnym wydarzeniem jest udział w wyborach i decydowanie o tym, np. kto będzie prezydentem.

– Uczniowie przeżywają w jakiś sposób to, że teraz dyrektor ich szkoły kandyduje w wyborach?

– Staram się nie włączać szkoły do kampanii. Dbam o to, by żyła ona swoim życiem. Tu jestem dyrektorem szkoły. Kampanię robię poza jej murami. Szkoła to nie jest miejsce na uprawianie polityki. Owszem, w codziennym życiu szkolnym zapraszamy do nas Parlamentarzystów  oraz samorządowców, ale nie w czasie kampanii wyborczej. Nie chcę, żeby szkoła brała w tym udział.

– Doświadczenie pedagoga, nauczyciela i osoby pracującej w szkole z uczniami, mam wrażenie, jest przydatne w pracy Parlamentarzysty.

– Z pewnością. Praktyka i doświadczenie w pracy z młodymi ludźmi i ich rodzicami daje szersze spojrzenie i uwrażliwia na potrzeby drugiego człowieka. Np. wielokrotnie monitowałem do parlamentarzystów, a nawet pani Minister, by w reformie edukacji nie zapomniała o małych szkołach z terenów wiejskich. Przypominałem, że my funkcjonujemy nieco inaczej i należy się z uwagą i zrozumieniem pochylić się nad takimi szkołami jak nasza.

Dostrzegam też jak na naszym terenie pozytywnie działają wprowadzone dotychczas przez Rząd programy, np. 500+. Podczas rozmów z dziećmi o tym, gdzie spędziły wakacje, większość z nich opowiada o wyjazdach z rodzicami nad morze, w góry i do wielu innych ciekawych miejsc. Jeszcze jakiś czas temu niewielka liczba dzieci mogła pochwalić się tym, że w wakacje w ogóle wyjechała poza Chełchy, czy Ełk.

Zamierzam wykorzystać moje doświadczenie w ukierunkowywaniu rządzących na realne potrzeby rodzin, szkoły i środowiska.

Materiał wyborczy KW Prawo i Sprawiedliwość

Facebook

Twitter